Dwa wydarzenia roku są znane już od samego początku i nic nie wskazuje na to, by na scenie miał się pojawić projekt, który je przyćmi. Pierwszym z nich jest kontynuacja legendarnej już płyty „Art Brut”, wydana przez zespół PRO8L3M. Artyści opublikowali już cztery promujące ten album single i wszystko wskazuje na to, że udało im się stworzyć dzieło dorównujące poziomem wybitnemu oryginałowi. Należy jednak uczciwie przyznać, że „Art Brut 2” wydaje się być tworem znacznie bardziej sentymentalnym i mniej przebojowym, więc nie ma tutaj mowy o odcinaniu kuponów od sprawdzonej już formuły. Drugim wydarzeniem roku bez cienia wątpliwości będzie płyta „ROMANTIC PSYCHO” Quebonafide.
Po miesiącu od rozpoczęciu kampanii promującej album, wiadomo już, że nawet jeśli muzyka będzie rozczarowująca, to sam sposób promowania tej płyty ma szansę przejść do historii. Raper zakrył bowiem swoje charakterystyczne tatuaże i promuje płytę, udając siebie sprzed czasów uzyskania wielkiej popularności. Stopniowo budowane napięcie i mnóstwo ikonicznych wydarzeń, takich jak chociażby występ w telewizji śniadaniowej czy zapowiedź wywiadu u Kuby Wojewódzkiego, jedynie potwierdzają, że płyta Quebonafide ma szansę stać się tworem o największym rozmachu w dotychczasowej historii polskiego hip-hopu.
Nową, wyjątkowo kontrowersyjną płytę zdążył już wydać raper OSTR, który jest niekwestionowanym weteranem łódzkiej sceny hip-hopowej i jednym z gigantów tego gatunku w Polsce. Podczas promowania albumu zaliczył jednak potknięcie, które słuchacze będą mu wypominać jeszcze przez bardzo długi okres, bowiem singiel promujący płytę okazał się bliźniaczo podobny do bardzo znanego utworu Kendricka Lamara i byłoby to jeszcze w miarę akceptowalne, gdyby OSTR na swoich płytach nie mówił ciągle o mało ambitnych twórcach polskiego rapu, którzy ciągle tylko kopiują swoich kolegów z branży zza oceanu. Rok 2020 ma szansę być zdominowanym także przez innych weteranów polskiego hip-hopu: swoje krążki zdążyli zapowiedzieć już Włodi, Sokół oraz legendarny duet Płomień 81, a Peja zapowiedział, że oprócz dwóch płyt dostarczy też fanom swoją autobiografię w formie wywiadu-rzeki.
Jeśli chodzi natomiast o twórców nieco bardziej nowoczesnego i przystępnego brzmienia, cała branża czeka na dwie płyty Tymka, który okazał się prawdziwym objawieniem 2019 roku i dostarczył fanom wiele hitów, które zdobyły wręcz zdumiewającą popularność, której trudno się jednak dziwić: Tymek jest raperem niezwykle melodyjnym i charyzmatycznym. Swoją płytę zapowiedział też Białas, który promuje ją… inną płytą o nazwie „H8”, która odbiła się pewnym echem, ale nie sposób nie przyznać, że nie zaspokoiła ona głodu fanów współwłaściciela największej wytwórni hip-hopowej w Polsce. Jeśli mowa o Białasie, to należy koniecznie wspomnieć także o jego producencie, Lanku, który zapowiada na 2020 rok swoją płytę producencką, podobnie zresztą jak tak uznani producenci jak Gibbs, SecretRank czy Deemz. Swój wielki powrót po ponad dwóch latach zaliczy również Reto w duecie z Boriksonem.